środa, 10 lipca 2013

Rozdział 21 - Zacznijmy od nowa

Granatowowłosa dziewczyna kilkanaście minut obejmowała swojego przyjaciela, który próbował na zawsze pożegnać się ze swoją pierwszą miłością.
Cały czas szlochał przytulając się do piersi dziewczyny niczym dziecko. Hinata pozwalała mu na to tylko dlatego, że czuła się winna.
Kochał ją od kilku bądź kilkunastu lat, a ona jest szczęśliwa z ich najlepszym przyjacielem. Poczucie winy cholernie ją przytłaczało, aczkolwiek nie mogła nic zrobić. Kochała chłopaka, który zawsze dzielnie na nią czekał. Znosił jej głupie pomysły, wyruszył z nią na trening, który mógł go zabić, zawsze ją bronił. To jemu oddała większą część swojego serca. Reszta należała do przyjaciół. I to właśnie w niej mieszkał chłopak, który teraz płakał w jej ramionach.
Czuła jego zapach, ciepło bijące spod jasnej skóry. Jego przyśpieszone bicie serca... Dlaczego musiała go skrzywdzić? Zrobiła to nieumyślnie jednak wciąż oskarżała siebie o najgorsze.
Mocniej go objęła, a jedną dłoń wplotła w jego czerwone włosy, aby po chwili zacząć je głaskać. Chłopak miał kołtuny, przez co musiała być bardzo uważna i delikatna, aby nie zahaczyć o jakiś tym samym sprawiając mu ból.
Dziwiło ją to, że Hishii tak się zaniedbał. Zwykle jego włosy lśniły i były bez skazy, a teraz ich stan był okropny. Widocznie ostatnio nie miał czasu na takie "bzdury" - Jak to mężczyźni mówią o dbaniu o siebie.
Nagle chłopak wyprostował się tym samym wyrywając się z jej uścisku. Miał opuszczoną głowę. Hinata spojrzała na niego niepewnie.
- Hishii... - Szepnęła aksamitnym głosem, a ten zagryzając wargę uniósł głowę. Uśmiechnął się. Dziewczyna nie wiedziała czy uśmiech, którym ją obdarzył był szczery. Wlepiła swoje śnieżnobiałe oczy w jego twarz. Musiała lekko unosić głowę. Dlaczego wcześniej nie zauważyła, że jest taki wysoki?
Spuściła wzrok.
Ostatnio dziwi ją wzrost jej przyjaciół. Cały czas była przy nich, a przez to nawet nie zauważyła, że powoli ją przerastają. Nie tylko wzrostem. Także umiejętnościami, o które sama kompletnie nie dbała. Kiedy zdobyła kontrolę nad swoim bijuu, zwyczajnie porzuciła inne rozwijanie swoich zdolności.
Jej przemyślenia przerwał głos jej przyjaciela. 
- Już w porządku. - Rozkojarzona spojrzała na niego. Gdy zrozumiała sens jego słów rzuciła w jego stronę szeroki uśmiech.
- Cieszę się. - Odparła po chwili. Przygryzła wargę i zmarszczyła brwi, aby zaraz przestać to robić. - Chyba czas się pożegnać mężu. - Oznajmiła jak najbardziej oficjalnym tonem.
Jej słowa nawiązywały do przeszłości, kiedy to biegała za nim krzycząc "Mężu, mężu!". Hishii pozwalał na to tylko dlatego, że reakcje przechodniów były zabawne.
"Mąż" Hinaty pokręcił głową z niedowierzaniem.
- Nie sądziłem, że to ty zaproponujesz rozwód. - Przyznał tym samym tonem, na co dziewczyna się uśmiechnęła. Chwilowo spuszczając wzrok poprawiła swoją grzywkę, i wciąż się uśmiechając spojrzała na niego. - Więc... Była żono... - Zaczął, co wywołało u niej niepohamowany śmiech. Czuła się jak za dawnych czasów. Jakby sytuacja sprzed godziny nie miała miejsca. - Żegnaj. - Uśmiechnął się smutno. Jej również zrobiło się przykro, jednak uśmiechnęła się.
- Zacznijmy od początku! - Zaproponowała. Chciała aby tym sposobem nie widział w niej miłości, z którą z bólem musiał pożegnać, a dziewczynę, która może być jego przyjaciółką. - Nazywam się Hinata Hyuuga. Mam nadzieję, że będziemy dobrymi przyjaciółmi! - Krzyknęła uśmiechając się szeroko. Chłopaka zamurowało. Coś mu to przypominało... Ale teraz była pewniejsza siebie...
Zdenerwowany stał pod stosunkowo niewielkim dębem. Musiał przerwać swój trening ze względu na Yoru i jego dziadka. Mieli mu coś ważnego do powiedzenia. A teraz nawet nie raczyli pojawić się i oznajmić mu co się dzieje. 
Spodziewał się najgorszego. Że ktoś ich zaatakował, ktoś umarł, z wioską jest coś nie tak... Te myśli wyparowały, gdy wyżej wymienione osoby pojawiły się razem z niziutką, krótkowłosą dziewczynką. Nie była w najlepszym stanie. Na pierwszy rzut oka widać było, że jest wychudzona i ma wiele ran. Jej postawa była naganna. Kuliła się spuszczając głowę. Jej grzywka, nawiasem mówiąc niezbyt pasująca do okropnej fryzury, opadała na dół tym samym zasłaniając całą jej twarz.
Spojrzał zirytowany na jego nauczyciela.
- Co tu się dzieje? -  Zapytał niechętnie. Nawet nie chciał poznawać odpowiedzi. Miał przeczucie, że to coś dotyczy tej brzyduli, co niezbyt go zadowalało.
Patrzał na staruszka wyczekując odpowiedzi.
- Ano... - Usłyszał nagle. Przeniósł wzrok na dziewczę, które zabrało głos. - N-nazywam się... H-h-hin... - Jej jąkanie przeszkadzało dwa lata starszemu od niej młodzieńcowi. Miał ochotę jej przerwać. Jakimś cudem powstrzymał się. - H-hinata. M-mam nadzieję, że się.... Z-z-za-zaprzyjaźnimy. - Wydukała w końcu.
Na odpowiedź chłopak prychnął cicho. Nie miał zamiaru zaprzyjaźniać się z kimś takim jak ona. Wymijając mizerną dziewczynę spojrzał na nią kątem oka.
- Ludzie tacy jak ty... Są ohydni. - Wyszeptał. Nikt oprócz niej tego nie usłyszał. Zamurowało ją. Zarumieniła się i jeszcze bardziej opuściła głowę.
Nie była już tą samą osobą. Teraz stała przed nim piękna, dorosła i utalentowana kobieta. Unosząc głowę i patrząc w jego oczy ochoczo wystawiała rękę w jego stronę.
Momentalnie w myślach cofnął swoje słowa sprzed kilku lat. Uśmiechnął się i uścisnął jej dłoń.
- Hishii Nazo. Również mam taką nadzieję. - Przynajmniej teraz, po dziesięciu latach przedstawił się tak, jak wypadało.
Uśmiechali się. Cieszyli się z nowego początku ich znajomości. Z zakończenia smutnej miłości, która mogła zakończyć się tragicznie.
Po kilku minutach rozmów dziewczyna postanowiła wracać do przyjaciół.
- Reszta na pewno się o nas martwi, myślę, że powinniśmy wrócić. - Jemu zaś ten pomysł nie przypadł do gustu. Dał jej to do zrozumienia kręcąc przecząco głową. Jego odmowa z kolei nie spodobała się jej.
Doprawdy, błędne koło.
- Powinieneś przeprosić Yoru. - Próbowała go przekonać, co niezbyt jej wychodziło. Był niewzruszony. Westchnęła ciężko. - No nic, w takim razie ja wrócę. Pa. - Wyminęła go klepiąc go po ramieniu. Ruszyła w kierunku miejsca, w którym spędzała wieczór. On stał w miejscu i obserwował jej znikającą sylwetkę. Gdy  stracił ją z zasięgu wzroku, odwracając się w drugą stronę ruszył do parku.
Argh... Ta dziewczyna naprawdę go wkurzała. Jak można być taką wkurzającą osobą? Mogłaby się chociaż nie jąkać, aby zrobić na nim dobre wrażenie. A nie dość, że nawet nie spojrzała na niego - Przez co nie zobaczył jej twarzy - To jeszcze jedno krótkie zdanie wypowiadała chyba z dwie minuty.
Właśnie takich osób nienawidzi najbardziej na świecie. Nie potrafią nic zrobić, nawet się nie starają.
Wędrował po lesie, dzięki czemu miał się na czym wyżyć. Wykorzystał to - Uderzył pięścią w drzewo, pod którym następnie usiadł.
Co miał o tym myśleć?...
Westchnął cicho i odgarnął włosy z czoła.
Nagle usłyszał jakiś szelest. Natychmiast poderwał się z miejsca, wcześniej łapiąc mały kamyczek. Rzucił go w miejsce, z którego pochodził odgłos. Usłyszał pisk.
- Ałć... - Wymruczała wychodząca z krzaków postać. Spojrzała na niego spod przydługiej grzywki, a on uniósł brwi. W myślach próbował przypomnieć sobie jej imię.
- Ah, Hinata... - Pomyślał dumny z siebie. Pamiętanie imienia takiej nędznej istoty to naprawdę wyczyn.
- Czego chcesz, gadzie? - Jego wyzwisko nieco ją zdziwiło. Nie zdarzyło się jeszcze, aby ktoś wyzwał ją od gadów...
- Ja tylko... Chciałam się z tobą zaprzyjaźnić... - Wyszeptała. Już się nie jąkała, ale on nadal był do niej negatywnie nastawiony.
- Nigdy. Dosłownie nigdy nie zaprzyjaźnię się z osobą twojego pokroju. - Obraził ją, co sprawiło jej solidny ból. 
Jego oczom ukazało się kilkanaście drzew rosnących na setkach metrów równo skoszonej trawy. Na całym terenie ciągnął się betonowy chodnik, przy którym z kolei poustawiane były drewniano-metalowe ławki. Usiadł na jednej z nich i westchnął. Spojrzał w ciemne, nocne niebo. Miliony gwiazd migały na niebie. Tak jak tamtego dnia...
Nie mógł spać. Cały czas coś mu przeszkadzało. To gwiazdy i księżyc, które oświetlały jego pokój, to kaszel staruszka. I niepewne uczucia.
Czuł się dziwnie. Nie wiedział z jakiego powodu, ale po prostu tak było.
Wstał z swojego miękkiego i wygodnego łóżka, aby wyjść z domu na świeże powietrze.
Było chłodno, ale to dobrze mu zrobiło. Orzeźwiające powietrze to zaprawdę coś wspaniałego.
Wzdychając cicho postanowił pójść na spacer. Wędrując po lesie usłyszał jakieś odgłosy.
Powoli zaczął się do nich zbliżać.
Po kilku minutach mógł stwierdzić, iż był to szum wody oraz coś w stylu "ha! ha!". Jakby krzyk wydawany podczas używania siły.
Zdziwiony ruszył tam.
W wodzie zobaczył znajomą sylwetkę. Szybko domyślił się, że to dziewczyna, której tak nienawidzi - Hinata.
Trenowała. Nawet z daleka widział na jej twarzy determinację. Podszedł bliżej. Dziewczyna upadła. Czekał aż wstanie, jednak to nie następowało. Przestraszony ruszył w stronę jeziorka. Gdy już zamoczył nogi w wodzie zobaczył dziewczynę. Spokojnie siedziała. Słysząc plusk wody spojrzała na niego. Na jej twarz wpłynęło zdziwienie. Widać, że nie spodziewała się, iż na treningu spotka akurat jego.
Próbowała poderwać się z miejsca i stanąć na równych nogach, aczkolwiek przez to jeszcze upadła. Zarumieniła się i spuściła głowę.
Yoru pewnym krokiem podszedł do niej. Gdy był przy niej wystawił w jej stronę dłoń. Zaskoczona spojrzała w górę.
Miała mokre włosy, przez co  grzywka przykleiła się do jej twarzy. Dzięki temu chłopak pierwszy raz zobaczył jej twarz z bliska.
Zapatrzył się w jej niezwykłe oczy. Naprawdę mu się spodobały. Jak wielu innym osobom z resztą.
 Korzystając z jego pomocy powoli wstała.
Ten nic nie mówiąc poszedł do domku, w którym mieszkali. Hinata niepewnym krokiem ruszyła za nim.
To właśnie wtedy wszystko się zmieniło. Zaprzyjaźnił się z nią. A ona zaczęła się zmieniać. Z każdym dniem coraz bardziej ją kochał. Nie był z tego dumny - Wiedział, że podoba się ona Yoru. Mimo wszystko nie odpuszczał sobie tej miłości.
A teraz?... Skończył jako przyjaciel miłości swego życia. Pokochała osobę, z którą tak rywalizował.
Wiedział, że to tylko jego wina. Postanowił już, że porzuci tą miłość i będzie wspierał dwójkę przyjaciół.
Zaśmiał się z własnej głupoty.
Tak jak Hinata chciała - Zaczną od nowa. Teraz jest dla niego tylko i wyłącznie przyjaciółką.
Wstał i z takimi myślami ruszył do swojego mieszkania.
_

Estra J dziękuję za komentarz. :3
Może opowiadania nie zakończę aż tak szybko. Sama jeszcze nie wiem. 
No w każdym razie mam nadzieję, że rozdział się spodoba.
Ah! No i mam prośbę - Możecie mi napisać, który sposób pisania lepiej mi wychodzi? W 1-os czy 3-ciej? :3 Bo sama już nie wiem jak pisać.

3 komentarze:

  1. Hej :) jak dla mnie przyjemniej sie czyta jak piszesz w 3 os rozdział oczywiście mi sie podobał :) fajnie ze Hinata pogodziła sie z Hishiim i podobały mi sie jego przemyślenia i wspomnienia :)
    pozdrawiam ciepło :D i do następnego rozdziału ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. No no! Rozdział cholernie wciągający. Hishi jest na swój sposób uroczy^^
    I ten tekst -Była żono- Buchnęłam śmiechem ;D
    Czekam na nexta. A, no i mi też bardziej się podoba jak piszesz w 3 os. Jakoś wtedy lepiej mi się czyta;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział . Nic dodać, nic ująć :-)

    OdpowiedzUsuń