poniedziałek, 1 lipca 2013

Rozdział 20 - Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.

Sielanka, sielanka, sielanka... Taka piękna sielanka, a niedługo już się skończy. :3 Nijak wychodzi mi ten blog, prawie nikt go chyba nie czyta, dlatego chcę go jak najszybciej zakończyć. W przeciągu 3-4 rozdziałów... No, coś takiego. Zakończenie zdecydowanie nie będzie happy endem, dlatego może powstanie jakaś druga część. Chociaż nie obiecuję.
Za to na pewno założę jakiś inny blog z tematyką Naruto. W naszych czasach, nasz świat. Nie wiem jeszcze jaki będzie, ale na pewno możecie spodziewać się tam Hinaty. Nie wiem tylko czy mam z tego zrobić SasuHina/KibaHina czy Neji/Hina... Jak myślicie?
A teraz jeszcze komentarz do rozdziału - Zaczęłam stosować akapity. Nie wiem czy to robi jakąś różnicę...No i nie daje ich wszędzie, bo mi się nie chce. No i czasem piszę w 3-os.
No, to zapraszam do czytania.

Rozdział 20 - Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.


    Wspomnienia... Obraz z przeszłości wywołany w pamięci.
Niektóre wspomnienia są przyjemne. Inna niekoniecznie. Szczególnie dla wysoko postawionych ludzi, jak i ich rodzinom.
Głowa rodu zawsze chcę dobrze, a przez to nieświadomie krzywdzi innych. Hiashi Hyuuga jest inny. Miał świadomość co robi, gdy pieczętował w swojej córce demona. Wiedział, że niszczy jej życie, a być może całkowicie je jej odbiera.
Został za to ukarany. Poniósł odpowiedzialność za swoje czyny, aczkolwiek to nie zmieni przyszłości. Skrzywdził swoje najstarsze dziecko.
Przeszłam przez niego wiele. Jednak dzięki temu poznałam jego...

    Szybkim krokiem pobiegłam na dół domu, do którego niedawno się wprowadziłam. Szłam w stronę drzwi, a powodem był przed chwilą usłyszany dzwonek.
Kiedy byłam dosłownie metr od machoniowej "bramy" do mojego raju, rozległo się pukanie do drzwi.
- Idę, no!- Krzyknęłam lekko zdenerwowana. Gdy tylko dobiegłam do jednego, wielkiego kawałka drewna chwyciłam za klamkę, aby po chwili otworzyć drzwi.
W progu stał białowłosy chłopak. Uśmiechnął się do mnie przyjaźnie patrząc mi w oczy. Uczyniłam to samo, po czym odsuwając się na bok zaprosiłam go do środka.
Po tym jak przekroczył drzwi, z hukiem zamknęłam je, po czym dałam wyższemu chłopakowi całusa w policzek. Odpowiedział mi zmierzwieniem moich włosów. Nadymałam przez to policzki, po czym ruszyłam do salonu, a on za mną.
Nie znał jeszcze tego mieszkania. Niegdyś należało do mojego klanu, jednak po skazaniu mego ojca wszyscy wyprowadzili się. Klan się rozpadł, a budowla została mi.
Przez lata mojej nieobecności uległa zniszczeniu, jednak po moim powrocie Tsunade-sama odnowiła budynek. Dopiero trzy dni temu dostałam pozwolenie na wprowadzenie się, a uczyniłam to dopiero wczoraj.
Yoru rozglądał się po mieszkaniu, w tym czasie ruszyłam do kuchni, aby po chwili wrócić z dwoma kubkami w rękach. Ułożyłam je na stole - na przeciwko sofy, na której z kolei siedział chłopak. Sama usiadłam obok niego.
- Zielona herbata z cytryną, tak jak lubisz. - Uśmiechnęłam się słodko, co widocznie go rozbawiło - zaczął się śmiać.
- Jak ty dobrze mnie znasz. - Stwierdził biorąc kubek w dłoń. Zdziwiło mnie to, że nie opuścił szklanego naczynia mimo iż było ono gorące.
- A jak że inaczej. W końcu znam cię od... Bodajże, dziesięciu lat. - Wzruszyłam ramionami. Przyjaciel - O ile tak mogłam go jeszcze nazwać po minionych wydarzeniach - Upił łyk herbaty.
Odłożył kubek, po czym objął mnie ramieniem tym samym przyciągając mnie do siebie. Niebezpiecznie zbliżył się do mojego ucha.
- Pyszna. - Mruknął mi do ucha komentując smak przed chwilą zaparzonej herbaty. Pod wpływem jego głosu tuż nad moim uchem zadrżałam z przyjemności.
Chłopak puścił mnie, a ja nic nie mówiąc ujęłam rączkę od kubka w dłoń. Wzięłam dość duży łyk ciepłego napoju, po czym odłożyłam naczynie. Spojrzałam na białowłosego mężczyznę, który spoglądał na mnie kątem oka.
- Zajmij się herbatą, a nie gapieniem się na mnie. - Mruknęłam marszcząc brwi. Kąciki jego ust uniosły się lekko.
- Oj, Hina! Zluzuj trochę. - Odparł łapiąc mnie za ręce. Zaczął się ze mną droczyć. Próbował mnie łaskotać, a ja wierzgałam się na wszystkie strony świata. Raz ja miałam dominację, drugi raz on. Skończyliśmy dopiero gdy zabrakło nam sił. Koniec końców leżałam na nim. Co chwilę się jakoś poruszał, dlatego pomyślałam, że jest mu nie wygodnie. Co innego ze mną.
- Schodzić czy nie schodzić, oto jest pytanie. - Przerobiłam lekko tekst z jakiejś książki, którą swego czasu czytałam. - W końcu jest mi całkiem wygodnie. - Dodałam jeszcze zadowolona z siebie.
Yoru ułożył jedną rękę na moim karku, a drugą zaczął głaskać moje włosy.
- Mi to jest całkowicie obojętne. A ta pozycja całkowicie mi pasuje. - Zaśmiał się cicho przeczesując palcami moje długie, czarne włosy. Po chwili zjechał dłońmi niżej - Na łopatki, plecy... Zatrzymał się na biodrach. Prawdopodobnie przez moją zadowoloną minę.
Z krzywym grymasem na twarzy podniosłam się do siadu, przez co siedziałam na nim okrakiem. Nawet nie zwróciłam na to uwagi.
- Yoru, nie rozumiem naszych stosunków... - Powiedziałam marszcząc brwi. Ten lekko się zdziwił. - Zachowujemy się jak małżeństwo, a... a wiesz... No... C-c-czy my dalej jesteśmy... P-przyjaciółmi? - Szepnęłam jąkając się. Pewnie przez to byłam czerwona jak burak, aczkolwiek nie mogłam się tym teraz przejmować. Musiałam wszystko wyjaśnić. Chłopak również podniósł się do siadu. Objął mnie w pasie, po czym spojrzał mi w oczy.
Byłam zmuszona twierdzić, iż jego źrenice mają piękny kolor.
- Hinato... - Zaczął spokojnie, a ja przełknęłam głośno ślinę. - Chcesz zostać moją dziewczyną? - Spytał uśmiechając się delikatnie. Zamiast odpowiedzieć słowami, pocałowałam go czule. - Rozumiem, że się zgadzasz. - Zaśmiał się, a ja pokiwałam energicznie głową.
     Kolejne dni mijały spokojnie. Praktycznie nie było mnie w domu. Zamiast tego spędzałam każdą wolną chwilę z Yoru. Albo w jego mieszkaniu, albo gdzieś na miescie.
     Tego dnia postanowiliśmy poinformować naszych znajomych o naszym związku. Już kilka dni temu umówiliśmy się całą grupą z nimi. Byłam pewna, że wszyscy będą zadowoleni z tej informacji. Nie wiedziałam jak bardzo się myliłam.
     Razem z moim chłopakiem zjawiliśmy się na miejscu - W budce z ramenem - najwcześniej. Chwilę gadaliśmy sami, gdy w końcu przyszła Sakura i Sasuke. Ja zaczęłam rozmawiać z przyjaciółką, a chłopacy odeszli na bok i zaczęli mówić o zupełnie innych tematach.
Czas mijał, a reszta naszych znajomych zaczęła się schodzić. Ino, TenTen, Temari - która akurat była w wiosce - Naruto, Kiba, Neji, Hishi i kilka innych osób...
Zaczęliśmy rozmawiać na najróżniejsze tematy. To o misjach, o dawnych czasach, żartowaliśmy na najróżniejsze tematy. W końcu zeszło na związki.
Dowiedzieliśmy się że TenTen i mój kuzyn - Neji - zaczęli się ze sobą spotykać. Wtedy razem z białowłosym wstaliśmy trzymając się za rękę. Chłopak odchrząknął cicho zwracając na nas uwagę reszty.
- Mamy wam coś do powiedzenia... - Powiedziałam niepewnie. Wszyscy się zainteresowali. Spojrzałam na Yoru, a on na mnie. Trochę bałam się ich reakcji, dlatego wahałam się czy im o tym powiedzieć czy nie, jednak wzrok Yoru dodał mi sił. - Ja i Yoru... - Zaczęłam patrząc chłopakowi głęboko w oczy.
- Chodzimy ze sobą. - Dokończył mój ukochany. Wszyscy zaczęli krzyczeć, gratulować nam. Tylko Hishii nie wyglądał na specjalnie zadowolonego, co mnie trochę zabolało.
Spojrzałam na Yoru. Jemu widocznie wszystko było obojętne. Po chwili białowłosy pochylił się nade mną, aby po chwili zachłannie wpić się w moje usta. Oczywiście odwzajemniłam pocałunek. Nasi znajomi zaczęli bić brawo.
Usiedliśmy spokojnie na krzesłach. Oczywiście teraz przysunęliśmy je trochę do siebie, dlatego z Yoru stykaliśmy się ciałami. Wszyscy rozmawialiśmy na różne tematy. Chłopak objął mnie w pasie, a ja oparłam głowę o jego tors.
Te spotkanie było naprawdę zabawne. A gdy już skończyły się tematy przyjaciele zaczęli o nas mówić.
- A ja od początku wiedziałem, że macie się ku sobie. - Uśmiechnął się cwaniacko blondyn, a Ino spojrzała na niego marszcząc brwi.
- Tak, tak, ty wszystko wiesz! Pan wszechwiedzący! - Wyzwała go blondynka, na co wszyscy zaczęli się śmiać.
Wtedy przyniesiono nasze ramen, na które trochę już czekaliśmy.
Klejne osoby zaczęły wyrażać swoje opinie.
- Od dawna wiem, że Yoru cię kocha. Jak tylko widziałem jak się o ciebie martwi, jak za każdym raziem cieszy się gdy cie widzi, to byłem przekonany, że będziecie razem. - Odparł tym razem Sasuke. Jego dziewczyna już otwierała usta, aby coś powiedzieć. Przeszkodziło jej głośne uderzenie w stół. Automatycznie spojrzałam w stronę, z którego pochodził huk. Okazało się, że to zdenerwowany Hishii wyładował swoją złość na stole.
- Stary, co jest?- Spytał zaskoczony Kiba, a jego najlepszy przyjaciel - Akamaru - zaszczekał kilka razy. Hishii całkowicie zignorował mojego przyjaciela z drużyny.
Spojrzał na mnie.
- Zawiodłaś mnie Hinata. - Stwierdził nagle, a moje źrenice rozszerzyły się ze zdziwienia. Już chciałam spytać co ma na myśli, gdy ten sam zaczął odpowiadać na moje pytanie, jakby czytał mi w myślach. - Całe dzieciństwo za mną biegałaś, wołając Hishii-kun, Hishii-kun. Cały czas znosiłem to, bo chciałem cię zabrać temu gnojkowi. - Spojrzał lekceważąco na Yoru. Wszyscy byli zszokowani. - Udawałem, że cię lubię, robiłem wszystko, abyś w końcu była moja. Nawet cię pocałowałem. A ty zakochałaś się w tym dupku gdy cię po prostu wymacał... Jesteś ohydna. - Przygryzłam lekko wargę. Nigdy nic do niego nie czułam. Tylko respekt, szacunek... Który teraz całkowicie straciłam. Jednak wciąż bolało mnie to, że przez tyle lat tylko udawał, a teraz wziął mnie za pannę, która leci na brutalność.
Yoru puszczając mnie poderwał się z miejsca.
- Żartujesz sobie? - Prychnął. Nie wiedziałam co zrobić. Uspokoić go i zabrać? Czy sprać Hishiiego? Obie wersje są kuszące. - Twierdzisz, że udawałeś, że ją lubisz? Dobre żarty. Znam cię prawie od urodzenia, od kiedy pojawiła się Hinata zacząłeś się inaczej zachowywać. Zabujałeś się w niej. A teraz wykręcasz się swoją nienawiścią do mnie i faktem iż Hinata jest moja. A jesteś tylko zazdrosny. - Patrzeli sobie groźnie w oczy.
Dopiero po chwili doszły do mnie słowa mojego chłopaka. Teraz to ja stanęłam na równych nogach.
- Nie przypominam sobie, abym była twoją własnością - Zmrużyłam lekko oczy. Nasi znajomi szeptali między sobą. Niezbyt się tym przejęłam. - A ty...  - Spojrzałam z obrzydzeniem na Hishiiego. - Miałam cię za przyjaciela, nie potrafiłam się na ciebie gniewać, bardzo cię szanowałam... A ty mnie tak wykorzystałeś... - Byłam naprawdę zdenerwowana. Hishii wyglądał na zdziwionego moimi słowami. Widocznie wciąż pamiętał mnie jako nieśmiałą dziewczynkę.
- Wychodzę. Chcę teraz pobyć sama. - Mruknęłam w stronę reszty, po czym skierowałam się w stronę wyjścia. Yoru złapał mnie za nadgarstek.
Odwróciłam się na pięcie, aby na niego spojrzeć.
- Puść. Chcę być sama. - Szepnęłam. Ten westchnął i zostawił mnie. Spojrzałam na niego wdzięcznym wzrokiem, po czym ruszyłam dalej. W stronę mojego domu. Po kilku minutach usłyszałam znajomy głos, którego tak bardzo nie chciałam teraz słyszeć.
- Hinata!- Krzyknął ktoś, a ja zatrzymując się zagryzłam wargi.
- Odpieprz się ode mnie! Nie jestem taka naiwna jak kiedyś! - Nawet się nie odwróciłam, jednak osobnik płci męskiej zmusił mnie do tego łapiąc mnie za łokieć. Spojrzałam na niego z łzami w oczach. Jego poprzednie słowa dopiero do mnie docierały, co wywołało u mnie negatywne emocje. A on się pojawił... - Zawsze uważałam cię za kogoś pokroju super bohatera, pomagałeś mi, czułam się przy tobie bezpiecznie... Nie potrafiłam się na ciebie gniewać, szybko ci wybaczałam. A ty mnie wykorzystałeś, aby zdenerwować Yoru. - Łzy zaczęły ściekać po moich policzkach. Sam chłopak również miał "szklane" oczy.
- Przepraszam... Ale Yoru ma rację... Ja po prostu jestem zazdrosny. Nie jest tak jak mówiłem... Ja cię po prostu kocham. - Przytulił mnie przełykając głośno ślinę. Próbowałam wyrwać się z jego uścisku, jednak był za silny. - Przepraszam... - Szepnął. W końcu odpuściłam sobie ucieczkę.
- Hishii, nigdy cię nie pokocham... Kocham tylko i wyłącznie Yoru. Od dawna. - Odparłam już spokojnie, on pokiwał twierdząco głową.
- Wiem... Poradzę sobie, ale proszę... Pozwól mi teraz tak zostać. Tylko chwilę. - Powiedział szlochając.
Zagryzłam wargę.
Po chwili niepewnie uniosłam ręce i objęłam go.
Chciałam, żeby było między nami dobrze... Żeby nasze kontakty były takie jak wcześnie, dlatego pozwoliłam mu tak zostać, na te kilka minut...

_

Krótko i beznadziejnie, ale piszę strasznie na szybko. :F
Musiałam jakoś zakończyć ten "trójkącik" dlatego taka akcja. xD
Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba. Papatki. ~

1 komentarz:

  1. Hej :) ja czytam Twojego bloga : D szkoda ze tak szybko go kończysz :( ale cóż nic na to nie poradzę... Szkoda ze nie bedzie happy endu ;/ ja proponuje paring Sasuhina ;) malo jest bogów z tym paringiem. Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń